poniedziałek, 17 października 2016

Podróbki a znak towarowy

Podróbki a znak towarowy


Autor: Grażyna Sielewicz


Podrabiane marki posiadają skuteczne narzędzia do walki z pasożytującymi na nich "biznesmenami". Mimo to szacuje się, że 1/10 towarów płynącą do nas statkiem z Azji, to... podróbki. Dlaczego, po co i jak z tym walczyć? - o tym piszemy w tekście.


Chińczycy do mistrzostwa opanowali kopiowanie. To z Chin zalewają nas nie tylko oryginalne towary, ale i podróbki. W Chinach podrabia się nawet… orzechy i jajka. Co więcej, wzdłuż ulic powstają podróbki sklepów Apple (sic!). Ale zostawmy biednych Chińczyków. Jak wygląda rynek podróbek ogółem?

Jak szacuje Światowa Organizacja Handlu, rynek ten wynosi 15 mld euro. Napływ podrabianych logo przynosi wielkie straty firmom produkującym oryginały – obecnie sięgają one prawdopodobnie do 500 mld euro. Kwoty niemożliwe do wyobrażenia, a to tylko dlatego, że ktoś ma ochotę na tańszy i niewątpliwie tandetniejszy odpowiednik słynnego oryginału.

Zwykła ignorancja czy coś więcej?

Trudno oprzeć się wrażeniu, że kobiety mijające nas na ulicach z torbami opatrzonymi widocznym LV noszą w ręku podróbkę. Marki luksusowe obserwują straty, ale czy ktoś w ogóle zadał sobie pytanie, jakie pożytki z noszenia podróbek ma osoba, która je kupuje?

Wiadomo, że nabywając dany produkt, nie chodzi wyłącznie o jego dizajn, ale o to, jaki komunikat logo ze sobą niesie: „Popatrz, odniosłem sukces. Stać mnie na Pradę”. Nie mniej jednak powszechnie uznaje się, że noszenie podróbek to ogromny obciach. I słusznie. Mimo to w Polsce nawet niektóre znane osoby obnoszą się ze swoimi podrabianymi torbami czy butami, bez cienia żenady.

W Polsce jedynie ci, którzy trudnią się sprzedażą podróbek, mogą ponieść odpowiedzialność karną, kupujący – nie. We Francji jest zupełnie inaczej. Noszenie podróbek to przestępstwo, można nawet trafić do więzienia, jak głoszą reklamy walczące z rynkiem podróbek: „Kup fałszywego Cartiera, a pójdziesz do prawdziwego więzienia”. Chwytliwe, prawda?

Po co zastrzec znak towarowy?

Żeby jednak walczyć z pasożytnictwem na swojej marce, trzeba ją najpierw zastrzec. Rejestracja znaku towarowego zapewnia jego ochronę prawną, ale i nie tylko. Przynosi również korzyści finansowe, bo można taki znak towarowy wycenić, a następnie sprzedać.

Prawo ochronne na znak towarowy ma wiele wspólnego z prawem autorskim. Jeśli np. zamawiasz u grafika logotyp dla Twojej marki, musisz również podpisać z nim umowę na przekazanie autorskich praw majątkowych. Oznacza to, że nie będzie on mógł rościć sobie do niego praw. Co więcej, jeśli tego nie zrobisz, grafik może logo sprzedać. A klienci za kim pójdą? Odpowiedź jest jasna: za marką sygnowaną rozpoznawalnym logo.


Artykuł powstał przy pomocy Brandlex oraz GZ Kancelariii Prawnej.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz