Prawo do opieki nad dzieckiem - nie tylko dla matki
Autor: Tomasz Zagórski
W Polsce nadal pokutuje pogląd, iż w przypadku rozwodu, opieka nad dzieckiem powinna zawsze zostać przyznana matce. Poniższa historia ukazuje natomiast, iż w każdym przypadku konieczne jest dogłębne zapoznanie się z materiałem dowodowym przed podjęciem ostatecznej decyzji w sprawie ustalenia miejsca pobytu dziecka.
Malwina i Sebastian przez 5 lat tworzyli stosunkowo udany związek małżeński. Pobrali się dość szybko, ponieważ Malwina zaszła w nieplanowaną ciążę, ale z pomocą rodziców młodzi szybko stanęli na nogi. Sebastian znalazł dobrą pracę na pełen etat, Malwina ze względu na córkę Gabrysię, zdecydowała się zatrudnić na pół etatu jako pomoc biurowa. Rodzinę utrzymywał w głównej mierze Sebastian, ale nie stanowiło to dla niego problemu - doskonale rozumiał żonę, która chciała więcej czasu poświęcać dziecku. Niestety, po pewnym czasie okazało się, że Malwina wcale nie jest tak dobrą matką, za jaką uważał ją Sebastian. Malwina twierdziła, że odbiera Gabrysię z przedszkola około 13, potem jedzą razem obiad, idą na spacer albo spędzają wspólnie czas w domu. Tymczasem pewnego dnia Sebastian odebrał telefon od wyraźne poirytowanej przedszkolanki, która poprosiła go, aby natychmiast odebrał dziecko z placówki, ponieważ przedszkole już od pół godziny powinno być zamknięte. Dodała też, że jeżeli taka sytuacja powtórzy się jeszcze raz, będzie zmuszona poprosić o wypisanie Gabrysi z przedszkola. Sebastian nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Natychmiast pojechał po Gabrysię, próbując w międzyczasie dodzwonić się do żony. Niestety, Malwina nie odbierała. Sebastian wyjaśnił przedszkolance, iż był przekonany, że żona odbiera córkę około 13, sam zaś pracuje do późna.
Po powrocie do domu, Sebastian zastał otwarte drzwi, zauważył też skórzaną kurtkę na wieszaku. Nie należała do niego... Sebastian, domyślając się, co może zastać w domu, poprosił Gabrysię, aby poczekała w korytarzu, sam zaś wszedł dalej. Nie mylił się, zastał żonę z kochankiem. Malwina, zaskoczona tak wczesnym powrotem męża, zaczęła się tłumaczyć, zaś jej przyjaciel uciekł korzystając z zamieszania. Sebastian nie chciał słuchać żadnych wyjaśnień, szybko spakował rzeczy swoje i Gabrysi, po czym pojechał do rodziców. Kilka dni później, gdy już ochłonął, zdecydował się złożyć pozew o rozwód. Nie wyobrażał sobie, aby mógł dalej być z Malwiną. Postanowił także, że chce, aby to jemu zostało przyznane prawo do opieki nad dzieckiem. Adwokat uprzedził Sebastiana, że wobec tego czeka go długa sprawa rozwodowa. Sebastian był gotów zostawić dom Malwinie, sam zaś postanowił wrócić na stałe do rodziców, gdzie przygotował dla Gabrysi pokój. Sebastian każdą wolną chwilę poświęcał Gabrysi, ustalił nawet z szefem elastyczne godziny pracy oraz możliwość wykonywania części zadań w domu, aby nie zaniedbywać córki. Od momentu wyprowadzki Sebastiana i Gabrysi do dnia rozprawy pojednawczej, Malwina nie widziała się z córką, ograniczyła się tylko do kilku telefonów. Gabrysia również nie tęskniła za matką, szybko zaaklimatyzowała się w domu dziadków. Niemniej jednak, Malwina oświadczyła, iż nigdy nie pozwoli Sebastianowi zabrać Gabrysi, że to ona jest matką i to z nią zostanie dziecko. Zdołała nawet przekonać kilka przyjaciółek, aby zeznały, że Sebastian znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, nie dawał pieniędzy na dziecko i dom, wypominał pracę tylko na pół etatu. Z kolei świadkowie Sebastiana zeznali, że Malwina zamiast zajmować się córką, spędzała czas z kochankiem, zaś Sebastian ciężko pracował i przeznaczał wszystkie pieniądze na zapewnienie godnego bytu żonie i córce.
Batalia o Gabrysię trwałaby z pewnością przez wiele miesięcy, gdyby nie pewien zbieg okoliczności. Ponieważ w toku sprawy, sąd zadecydował, że do momentu ogłoszenia wyroku Gabrysia będzie mieszkać z matką, Malwina systematycznie odbierała córkę z przedszkola. Pewnego dnia, gdy czekała aż Gabrysia zejdzie do szatni, zadzwonił telefon. Malwina odebrała, po czym przyciszonym głosem powiedziała, że jak gdy tylko otrzyma prawa do opieki i alimenty, wszystko wróci do normy, bo Sebastian będzie płacił tyle, że wystarczy na opiekunkę. Malwina, pochłonięta rozmową i snuciem planów na przyszłość, nie zauważyła stojącej w progu córki wraz z przedszkolanką.
Przedszkolanka, pomimo wcześniejszych wątpliwości, zdecydowała się zeznawać na korzyść Sebastiana. Uznała bowiem, że Gabrysi lepiej będzie z ojcem, który faktycznie interesuje się dzieckiem, niż z matką, którą liczy tylko i wyłącznie na wysokie alimenty. Kluczowe dla sprawy okazały się jednak zeznania psychologa, do którego Sebastian udał się z córką po szczerej rozmowie z przedszkolanką. Po wielu próbach, psychologowi udało się przekonać Gabrysię, aby opowiedziała o swoich relacjach z mamą. Dziewczynka powiedziała wówczas, że mama chyba jej nie lubi, bo w ogóle się z nią nie bawi, nie rozmawia, ignoruje jej prośby o wspólny spacer, zaś cały swój czas poświęca "wujkowi". Malwina próbowała podważyć tę opinię, poprzez żądanie powołania nowego biegłego. Potwierdził on jednak opinię poprzednika - Gabrysi nie łączyła z matką żadna więź emocjonalna, dziecko czuło się niekochane i odrzucone przez Malwinę.
Ostatecznie Sebastian otrzymał prawo do opieki nad Gabrysią, ale kosztowało go to mnóstwo nerwów i nieprzespanych nocy. Obecnie mieszka wraz z córką u swoich rodziców, którzy bardzo angażują się w opiekę nad wnuczką. Sebastian nie utrudnia Malwinie, która ma ograniczoną władzę rodzicielską, kontaktów z Gabrysią. Mimo to Malwina bardzo rzadko odwiedza córkę, a jeśli już, to przychodzi tylko na kilka minut. Nigdy nie zabiera Gabrysi do siebie, nie wyjeżdżają tez razem na wakacje. Na Malwinie ciąży obowiązek alimentacyjny, z którego jednak się nie wywiązuje, tłumacząc się trudną sytuacją materialną. Sebastian nie wnika, czy to prawda, nie potrzebuje bowiem pieniędzy od Malwiny. Dla niego najważniejsze jest to, że udało mu się zapewnić Gabrysi kochającą rodzinę, choć ma świadomość, że nawet najbardziej kochający ojciec oraz dziadkowie którzy nie widzą poza wnuczką świata, nie zastąpią jego córce relacji z matką.
Tomasz Zagórski - prawnik z Wieliczki
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz