Czy można wydać na kogoś wyrok w sądzie bez dowodów? Tak! W e-sądzie
Autor: Michał Brzózka
Medialna wrzawa na temat e-sądów już się przewaliła, powstały projekty zmian regulacji ich dotyczących, ale jak zwykle: co nagle, to po diable. Zmiany dotyczące funkcjonowania e-sądów to leczenie dżumy witaminą c, nic to nie da, bowiem istota wydawania nakazów w tym trybie pozostaje taka sama.
Jak zwykle nikt nie zapyta o zdanie prawników-praktyków i powstanie "potworek" nic niedający.
Kwestia kar za podanie w pozwie niewłaściwego (nieaktualnego) adresu strony pozwanej: niska w porównaniu z możliwym do osiągnięcia zyskiem, a poza tym nakładana tylko w przypadku świadomego podania złego adresu. Konia z rzędem temu, kto wykaże świadome działanie, bo niby jak? Będzie to martwy przepis.
Kwestia zakazu dochodzenia roszczeń przedawnionych: kolejny zły pomysł, który wprowadzi dualizm w przepisach. Nie może być tak, aby w zależności od trybu postępowania sąd albo uwzględniał z urzędu przedawnienie, albo czekał na zarzut. Spowoduje to niemałe zamieszanie. Ten, kto będzie występował z roszczeniem w trybie nakazowym lub upominawczym przed „normalnym” sądem, będzie mógł dochodzić roszczeń przedawnionych, w e-sądzie już nie.
Obowiązek podawania numerów PESEL: tu też pojawią się problemy. Nie wszyscy pozwani to osoby fizyczne, wierzycielowi niełatwo będzie do numeru PESEL dotrzeć, komornicy mają dostęp do bazy PESEL, ale wszyscy słyszeliśmy nie raz jak dochodzą wierzytelności nie od tego, od kogo trzeba.
Aby system e-sądów funkcjonował w sposób należyty, trzeba w procedurze stosować te same zasady, co w postępowaniu nakazowym upominawczym – załączyć do pozwu potwierdzone kopie dokumentów (skany) stanowiące o zasadności powództwa (sprzeciwiam się przy tym praktyce sądowej w postępowaniu upominawczym, gdy podobnie jak w e-sądzie niektórzy sędziowie nie żądają kopii dokumentów). Niedopuszczalne jest bowiem poprzestawanie jedynie na wskazywaniu istnienia dokumentów. W obecnej sytuacji każdy może bezkarnie skierować do e-sądu bzdurne, nieoparte na niczym roszczenie, a sąd, nie mając obowiązku sprawdzania jego zasadności, choćby poprzez ocenę dokumentów automatycznie wydaje wyrok. Firmy windykacyjne i fundusze sekurytyzacyjne mają to wkalkulowane w ryzyko swej działalności. Wpychają do sądów setki tysięcy pozwów na zasadzie „a nuż się uda”. I w zdecydowanej większości przypadków się udaje, chyba że pozwany odbierze pozew i zwróci się o pomoc do prawnika. W swojej praktyce napisałem kilkanaście sprzeciwów od zasądzonych przedawnionych roszczeń, uzyskując kilkanaście tysięcy zł. z tytułu zwrotu kosztów zastępstwa procesowego. Należy nadto pozbawić fundusze sekurytyzacyjne możliwości dochodzenia roszczeń w oparciu o wypisy z ich ksiąg. Spotkałem się z dwoma przypadkami, gdzie firmy takie powoływały się na wypisy, których nie było. W toku postępowania jest to nie do sprawdzenia, gdyż firmy te, jak tylko wskaże się w sprzeciwie zarzut przedawnienia i sprawa trafi do postępowania zwykłego, uznają sprzeciw bądź nie wykonują poleceń sądu w zakresie dostarczenia żądanych dokumentów.
Więcej na pressik.pl Autorem tekstu jest: Krzysztof Brzózka z Kancelarii Adwokackiej Lex-Service Częstochowa. Tekstużyty za zgodą autora.
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń